Invader ZIM


Bywa, że ciekawszy od samego serialu jest jego fandom i fanon narosły wokoło. Gravity falls to bardziej znany przykład, ja jednak wyznaczyłam sobie za cel pisanie o tych mniej znanych produkcjach (czasem), więc będzie o Zimie.

Twórcą jest Jhonen Vasquez, artysta komiksowy, ojciec Johnny, The Homicidal Maniac - historii chorego psychicznie, seryjnego mordercy, słynącej z brutalności i pokręconego, absurdalnego humoru. Idealny człowiek do robienia kreskówek, najwyraźniej pomyślał Nickelodeon, pierwszy dziecięcy kanał w historii. Chociaż, żeby być szczerym, prawie na pewno chodziło in o spin-off Johnny'ego, Squee! - który to komiks też był okrutny, ale Nick ma długą tradycję kreskówek niekoniecznie przyjemnych. Ren and Stimpy rozpoczęli cały trend "ohydnych" animacji dla dzieci (Krowa i Kurczak, Chojrak, żeby wymienić kilka) i Invader ZIM też dołożył do tego swoją cegiełkę. Jednak w tym przypadku kontrowersje były na tyle duże, że stacja zdecydowała się skasować serial po niecałych dwóch sezonach, nawet nie wyświetlając niektórych, już ukończonych odcinków. Może dlatego, że odcinek Dark Harvest miał stać się inspiracją dla pewnego seryjnego mordercy (co piszę z pewnymi oporami, bo każde źródło zdaje się mieć inne zdanie na ten temat, podobno sam zainteresowany miał się potem z tego wycofywać). A może chodziło o niską oglądalność, jak zwykle. Niemniej, kreskówka została wydana na DVD, także nieemitowane wcześniej odcinki i stała się niespodziewanym hitem sprzedaży. Gadżety w HotTopic (taka sieć sklepów odzieżowo-gadżetowych z USA, jaką wszyscy chcielibyśmy mieć w Polsce) szły jak świeże bułeczki. Zorganizowano dwa InvaderCony na których pojawiła się liczna reprezentacja twórców i ponad tysiąc gości. Fani stworzyli nawet animację do niedokończonego odcinka, z którego zachowały się nagrane dialogi. Uff, a przecież do tego dochodzą setki fanartów i fanficków. Po 13 latach serial wrócił w formie komiksów - macza w nich palce stara ekipa, jak scenarzysta Eric Trueheart, kolorysta Rikki Simons, rysownik Aaron Alexovich i sam Jhonen. Płynie stąd piękna lekcja, że nie można tracić wiary i skasowane serie da się, jakoś, uratować. (Wander Over Yonder, patrzę na Ciebie ze łzami w oczach)
No dobra, ale o co chodzi. Zim pochodzi z rasy Irkenów, wrednych zielonych ludzików, których kolektywnym celem jest podporządkować sobie cały Wszechświat. Almighty Tallest (wbrew nazwie, jest ich dwóch) właśnie rozpoczynają operację Impending Doom II, w ramach której podbiją co da się podbić, zniewolą kogo da się zniewolić, a kogo się nie da, wybijają (Nickelodeon nie pozwolił nikogo zabić na ekranie, ale zaskakujące jak wiele można osiągnąć niedopowiedzeniami). Zim zostaje wysłany na Ziemię - nie dlatego, że Ziemia jest takim cennym terytorium, ale dlatego, że wszyscy nienawidzą Zima, a nasza planeta leży bardzo daleko od prawdziwej inwazji. Nasz główny bohater jest jednak zbyt narcystyczny i wierny własnym władcom, by to zauważyć. Zaopatrzony w szalonego robocika GIRa (lekko przerobiony dyspenser do jogurtu) próbuje infiltrować Ziemię, wykryć nasze słabości i, wykorzystują je, uczynić planetę gotową do przejęcia. Stawia więc sobie dom, zaczyna chodzić do szkoły, jest absolutnie beznadziejny we wszystkich swoich próbach bycia "normalnym", na szczęście ludzkość jest zbyt głupia by to zauważyć. To jest, za wyjątkiem Diba - "kolegi" Zima z klasy, zapalonego fana zjawisk paranormalnych i jego siostry Gaz - ona z kolei zdaje sobie sprawę, że kosmita jest zbyt głupi by stanowić zagrożenie.
Serial miał mieć format krótkich skeczy, niczym Animaniacy, zakończyło się jednak na klasycznych 2x11 minut i kilku 22-minutówkach. Dominuje absurd, czarny humor, satyra, rodzaj sarkastycznej ironii losu z elementami serialu akcji i straszniejszych elementów. Wiele dialogów polega na wykrzykiwaniu kwestii. Przedstawiona ludzkość jest najgorszą z możliwych - jesteśmy głupi, nieczuli, naiwni, brudni. Wiem, że niektórzy zastanawiają się czy nie byłoby lepiej, gdyby Zim rzeczywiście podbił naszą rasę, skoro jest taka zła - ale, szczerze mówiąc, Irkeni są tylko trochę bardziej inteligentni i znacznie okrutniejsi. Brakuje tu przyjemnych momentów, pozytywni bohaterowie (chociaż nikt w tym świecie nie jest zupełnie święty) rzadko zostają jakkolwiek nagrodzeni. I to działa. Nie mam pojęcia jak to możliwe, ale działa. Sceny, które mogłyby być zwyczajnie irytujące, przesadzone, znajdują złoty środek. Bohaterowie może mają więcej wady niż zalet, ale są wyraziści i zapadają w pamięć (profesor Membrane!). Nadal jest głośno, absurdalnie i sporo w tym głupoty, ale w proporcjach, które czynią tę mieszankę autentycznie zabawną. Duża w tym zasługa aktorstwa i produkcji. Richard Horvitz bawi się swoją rolą ile wlezie - wielokrotnie wspominał, że po sesjach nagraniowych jego gardło było zdarte, jednak efekt jest niesamowity. Pozostałe głosy są bardzo dobre, pod względem castingu jak i gry aktorskiej, jednak to Zim kradnie każdą scenę. Kreska jest kanciasta i gruba, kolory przygaszone - charakterystyczne są duże głowy i bardzo cienkie kończyny bohaterów. Gdzieniegdzie użyto animacji komputerowej i, w większości przypadków, trzyma się tu ona dość nieźle. Na uwagę zasługuje muzyka - Kevin Manthei (który później pracował m.in. nad Xiaolin Showdown) stworzył niezwykle nastrojową ścieżkę dźwiękową, a udźwiękowienie samo w sobie (co widać zwłaszcza w pierwszym odcinku) jest na tyle dobre, że aż się je zauważa. Pomimo lekkiej formuły cywilizacja kosmitów jest przemyślana i całkiem rozbudowana, nawet jeśli dostajemy wgląd w jej ułamek to mamy szerokie pole do domysłów i spekulacji.
Nie mam zbyt dużo do powiedzenia o komiksach. Są dobre, z estetycznego punktu widzenia świetne - styl rysunków, kolory, kadry, wszystko cudnie. Ale nadal brakuje mi muzyki i, przede wszystkim, aktorstwa. Zbyt wiele czaru Zima polega na sposobie w jaki aktorzy dostarczali nam linijki dialogu. Jednak z całą pewnością nie są one niegodną kontynuacją kreskówki - to raczej moje przyzwyczajenie.

Polecam obejrzeć pierwszy odcinek - to mój ulubiony i dobrze pokazuje co kreskówka ma do zaoferowania. Wyprodukowano 46 epizodów serialu Invader ZIM, w tym 8 dwudziestodwuminutowych. Nagrano dialogi do kilku kolejnych odcinków drugiego sezonu, na drugim InvaderConie aktorzy odegrali też nieopublikowany wcześniej skrypt do odcinka The Trial. Odcinek Mopiness of Doom doczekał się fanowskiej animacji. Serialu nigdy nie zdubbingowano na język polski. Do września 2016r. wydanych będzie 13 zeszytów komiksu.

Share on Google Plus

0 komentarze:

Prześlij komentarz