Shezow

Dwunastoletni chłopiec o imieniu Guy znajduje magiczny pierścień, który obdarowuje go supermocami. Jest supersilny i szybki, ma pasek pełen gadżetów, moc superkrzyku, niezniszczalne auto i tajną, podziemną bazę. Świat zna go, jako kolejne wcielenie superbohaterki Shezow.
Właśnie, superbohaterki.



Twórca serialu Obie-Scott Wade twierdzi, że serial miał w swoim czasie przyzwoitą oglądalność. Więc dlaczego tylko jeden sezon? Oj, wiecie dobrze dlaczego. Skonfrontuję ten problem już na początku, pozwolicie. Kiedy Guy zmienia się w Shezow, jego superbohaterski strój obejmuje spódnicę, buty na obcasach, makijaż i długie włosy ułożone w łagodne fale. I jest dużo różowego. Ponieważ Shezow zawsze była kobietą, Guy używa żeńskiej odmiany i wysokiego głosiku. Wszystko to jest traktowane niczym każda inna sekretna tożsamość - tak jak Batman pomrukuje, a Shazam zmienia się z chłopca w dorosłego, umięśnionego herosa. Shazam - Shezow. Już wiecie który superbohater był ulubieńcem autora? Dopóki w pobliżu są sami świadomi sekretu Shezow, Guy mówi swoim zwyczajnym głosem i narzeka na szpilki.

Wszystko jasne? Dobrze, przejdźmy do rzeczy.

Shezow to twój standardowy serial o superbohaterach. Mamy kolorowych złoczyńców tygodnia o absurdalnych planach. Mamy godzenie ratowania świata ze zwyczajnym życiem i nastoletnimi problemami. Kilka rzeczy wyróżnia produkcję.

W tym świecie, Shezow istnieje dosłownie od czasów prehistorycznych. Nikt nie dziwi się więc jej obecnością, wszyscy ją znają, o przygodach bohaterki wydawane są komiksy. Bardzo ciekawa jest więc relacja Shezow z policją i innymi strażami. Krótko mówiąc - nie przepadają za tym, że ktoś z nadprzyrodzonymi mocami, wyręcza ich w pracy. Aby skomplikować sprawę, ojciec Guya jest policjantem właśnie. I lubi złorzeczyć przy rodzinnym stole jak to Shezow kradnie mu chwałę, po czym znika, zostawiając policji sprzątanie całego bałaganu.

Guy ma siostrę-bliźniaczkę. Jest ona wielką fanką Shezow, ma wszystkie komiksy, jest prezeską fanklubu i zna przeznaczenie wszystkich gadżetów w arsenale bohaterki. Jest też nieco zazdrosna, że to nie ona dostała pierścień i supermoce. I to byłaby bardzo przydatna postać, z fajną motywacją i w ogóle, gdyby nie Shela - sztuczna inteligencja operująca She-Jaskinią. Sheila nie tylko powiadamia Shezow o niebezpieczeństwach, ale też wynajduje rozwiązania problemów, tłumaczy Guyowi kim są napotykani antagoniści i tak dalej. Innymi słowy - zabiera Kelly robotę. Chociaż dziewczyna nie raz udowadnia swoją wartość i jest dobrą postacią sama w sobie, czasami brakuje jej w serialu czegoś do roboty.
Jest też Maz, najlepszy kumpel Guya. Próbuje on być sidekickiem Shezow i w każdym odcinku przybiera nową tożsamość w nowym kostiumie - czasem to rodzaj parodii innego znanego superbohatera. I chociaż nie ma nadprzyrodzonych mocy to zaskakująco często ratuje sytuację. Ma też sympatyczną osobowość, jest bardziej otwarty na wszystkie "dziewczyńskie" aspekty bycia Shezow niż sam Guy - nie pogardzi dobrym manicure.

Prawdziwy przyjaciel.

Co do samego protagonisty - cieszę się, że traktuje swoje nowe obowiązki poważnie. Jasne, używa mocy do własnych celów - czy jakikolwiek superbohater tego nie robił? - nadal nie dorównuje w tym np. Randy'emu (Nastoletniemu Ninjy). Byłoby naprawdę łatwo po prostu dać sobie spokój z utrzymywaniem statusu Shezow, jednak Guy konsekwentnie gra swoją postać. Przykładowo, jedną z rzeczy, którą obdarzył go pierścień jest zwiększona empatia - dzięki temu Guy lepiej wyczuwa cudze emocje i jest w stanie przekonać zbira do zmiany zachowania, po prostu okazując mu trochę współczucia. Nadal może po prostu zbić drania, co robi często i chętnie, jednak wie, że Shezow ucieka się do przemocy w ostateczności. Jednocześnie nie jest znowu taki święty - nadal zdarza mu się zerknąć na coś nieprzychylnym okiem, bo jest "babskie". Ukłony należą się też Samowi Vincentowi, który naprawdę wczuł się w swoją postać.

Trzymając się tematu supermocy - większość z nich nawiązuje do stereotypowo "babskich" przymiotów i zachowań. I tak, Shezow posiada moc ultradźwiękowego wrzasku, wymierzania potężnych plaskaczy, trzepotania rzęsami, które wywołuje silny podmuch, a także rodzaj kobiecej intuicji, która działa trochę jak spider sense. Wszystkie moce superbohaterki biorą się z koloru różowego, a jej jedyną słabością jest kiepska fryzura - poczochraj jej włosy, a stanie się bezbronna. Na szczęście Shezow nie rozstaje się z lakierem do włosów. Swoją drogą, żeby się przemienić, Guy musi wykrzyczeć "You go, girl!".

I jeszcze laserowa szminka - w gruncie rzeczy, różowy miecz świetlny.
Generalnie, wszystkie te smaczki tworzą bardzo przyjemną mieszankę. Sam serial nie jest jednak szczególnie udany. Humor składa się praktycznie w całości z żartów słownych. Większość polega na losowym wstawianiu "she" w wyrazy. Czarne charaktery są różnorodne, ale niezbyt groźne. Poza tym, mam wrażenie, że tylko Tattozala jest tu oryginalnym pomysłem - staruszek z obsesją na punkcie graffiti, którego tatuaże mogą ożywać. Nawet jeśli serial ma skręcać w stronę parodii produkcji o superbohaterach, to przeciwnicy tworzą herosa. Ponadto, niektóre odcinki zostały naprawdę niezręcznie napisane - z pociętą historią i dorzucaniem niekoniecznie pasujących elementów w połowie odcinka. Animacja jest płynna, ale brakuje w niej głębi. Uważniejszy widz wyłapie też powracające błędy w montażu dźwięku - zazwyczaj wiwatujący tłum robi to z opóźnieniem albo... w kompletnej ciszy.

To jest Coldfinger, jeden z powracających przeciwników Shezow. I nie ma w nim nic interesującego.
Shezow nie zagości raczej w moim sercu i nie powiedziałabym, że polecam go jako umilacz czasu. Są lepsze kreskówki. Nadal jest to porządna produkcja o ciekawym koncepcie, ale ma tych kilka elementów, które przeszkadzają niczym niewygodne buty na szpilkach. Jeśli będziecie chcieli sami się przekonać, nie przestraszcie się intra - jest nieco odpychające.
Share on Google Plus
    Blogger Comment
    Facebook Comment

2 komentarze: