Wszystkie moje anime zrecenzowane w trzech zdaniach.

Wiecie już (zgaduję), że skupiam się na animacji zachodniej - europejskiej i amerykańskiej. Nie znaczy to, że unikam anime. Po prostu, trochę mniej mnie pociągają produkcje japońskie, a recenzentów takowych jest już na pęczki.
Nadal, doceniam anime za to jak piękne i nietypowe potrafią być to seriale i filmy. Jak korzystają ze swojego medium, aby tworzyć fantastyczne światy i zapierające dech w piersiach sceny akcji. Za bogatą ofertę skierowaną zarówno do dzieci jak i starszych widzów. Dlatego dziś urządzę Wam mały przegląd japońskiej animacji, którą miałam przyjemność (albo i nie) się raczyć.

Kolejność chronologiczna. W sensie moja oglądanie, a nie rok produkcji.
Nie wliczam w to filmów - może z nimi rozprawię się kiedy indziej.
Pomijam też produkcje, których nie dokończyłam (jak Devilman Crybaby) albo oglądałam dawno temu i nic nie pamiętam.



Pokémon Indigo League
Dobra, wiem, że nie miała oceniać rzeczy, które oglądałam za dzieciaka i których nie widziałam od kilkunastu lat... Ale akurat ten serial obejrzałam ponownie przy okazji premiery Pokémon Go!, więc się liczy. Dlatego...
"Zbyt prosta i naiwna fabuła, żeby zaintrygować kogokolwiek poza dzieciakami. Nadrabia humorem, bohaterami i ciekawym światem przedstawionym. Zespół R jest kochany. "

Nie mogę być jedyną, dla której to był najlepszy punkt programu.

Death Note
Od tego tytułu zaczęło się oglądanie anime "na poważnie". Znajoma długo mi je polecała zanim dałam się namówić. To były mroczne czasy Internetu i nie wiedziałam, gdzie ogląda się anime, więc całą serię wchłonęłam w postaci złej jakości wrzutce na Youtube'a z lektorem.
"Pokręcona fabuła i świetna chemia między bohaterami sprawia, że serial jest idealny do oglądania za jednym zamachem. Wbrew wielu opiniom, lubię te ostatnie odcinki - Near traktuje antagonistę jak bandziora, a nie geniusza, co już wtedy bardzo mi się podobało. Szkoda, że nie ma zbyt wielu znaczących postaci kobiecych."

Ja i L mamy ze sobą coś wspólnego.

Fullmetal Alchemist Brotherhood
Przez długi czas nie mogłam się wciągnąć. Dopiero przy ostatnich odcinkach nabrałam rozpędu. A kiedy wrzucono całą serię na Netflix, zrobiłam sobie małe odświeżenie - i pochłonęłam całość w kilka dni. 
"Jedna z najlepszych i najlepiej poprowadzonych historii jakie znam. Bardzo zgrabnie radzi sobie z ciężką, pokomplikowaną fabułą - bardzo dojrzałą, pełną okropnych wydarzeń - a jednocześnie osładza ją zabawnymi i uroczymi momentami, w które obfituje życie. Absolutnie kocham wszystkich bohaterów, z ich różnorodność i oryginalność - poza Kimbleem. 

Ja i Ed mamy ze sobą coś wspólnego.

Sailor Moon Crystal
Zawsze ciekawiła mnie Czarodziejka z Księżyca - uznawana za kultowy klasyk, kochana przez miliony. Kiedy dowiedziałam się o reboocie, wydawało się to idealną szansą na nadrobienie serii. Jak było?
"Bezduszny - to najlepsze słowo na opisanie tego serialu. Animacja jest cienka, a transformacje w CGI odstają od reszty. Dopiero trzeci sezon (ten z Deathbusters) zaczął być porządny - może dlatego, że wyrzucili wszystko do kosza i zaczęli od nowa."

Brzydką animację dało się poprawić na Blu-Ray. Ale ze scenariuszem tak się nie da.

Sailor Moon (do Sailor Moon S)
Po zawodzie, jakim było SM Crystal, byłam bliska poddania się. Ale nadal męczyło mnie pytanie "Dlaczego ludzie kochają tę serię?". Na szczęście, VIZ zrobiło nowy angielski dubbing do anime - bez cenzury i z nowymi aktorkami. No więc dałam Czarodziejce jeszcze jedną szansę...
"Ten serial jest taki lekki, głupkowaty i nie traktuje siebie zbyt serio, że uśmiecham się praktycznie przez cały seans. A jak już dostajemy jakiś dramat to twórcy wiedzą w jakie tony uderzyć, żeby zabolało. Fantastyczna muzyka."

Usagi jest bardzo dobra.

WataMode (No Matter How I Look at It, It's You Guys' Fault I'm Not Popular!)
Nawet nie wiem jak trafiłam na ten tytuł. Może dlatego, że opowiada o chorobliwie nieśmiałej, wręcz socjofobicznej nastolatce, a moje samopoczucie nie było wtedy najlepsze. 
"Przedstawienie wycofanej społecznie bohaterki jest tak trafne, że aż boleśnie prawdziwe. Lepiej nie oglądać zbyt wiele odcinków na raz (jak ja). Pomimo tego, niezbyt przyjemnego, aspektu, serial jest bardzo zabawny i pełen żywiołowej animacji."

Generalnie, bardzo życiowe to anime.

Puella Magi Madoka Magica
Trafiłam na recenzję tego anime na blogu Pusiekana Kultura (obecnie nieaktywnym). Dobrze, że recenzja nie zdradzała zbyt wiele, bo najlepiej podejść do tego serialu nie wiedząc nic. 
"Jeżeli miałabym komuś polecić jedno anime, to koniecznie byłaby to Madoka. Nietypową historię napędzają tutaj świetnie skonstruowane bohaterki, o realistycznych emocjach. Wyróżnia się też oprawa - animacja, projekty, muzyka, gra aktorska - wszystko na najwyższym poziomie. 

Jako osoba, która zwraca uwagę i docenia dobre kostiumy, Madoka bardzo mnie cieszy.

Yuki Yuna is a Hero
Po kilkukrotnym obejrzeniu Madoki, nie miałam dość. Polecono mi ten serial jako serię o podobnym klimacie i tematyce. 
"Wyraźnie widać, że inspirowano się Madoką. Klisze fabularne, natrętne reklamowanie gadżetów i fanserwis przeszkadzały mi w odbiorze tego, w gruncie rzeczy, przyjemnego anime o walczeniu z potworami i przyjaźni. Zakończenie jest takie sobie."

Fajnie, że mamy dziewczynę na wózku. Gorzej co z tą postacią zrobiono...

Panty and Stocking with Garterbelt
Czy to się liczy? Załóżmy, że tak.
"Japońska parodia zachodnich produkcji, pełna niewyszukanego i wulgarnego humoru. Generalnie nie przepadam za takimi rzeczami, ale świetne dialogi i ciągłe zaskoczenia, jakie oferuje nam to anime, sprawiają, że często wracam do tej serii. Wielki plus to animacja - czasem prosta i zabawna, czasem bardziej wyszukana i płynna."

Jedna z niewielu grafik z serialu, które mogę tu spokojnie wrzucić.
Yuri!!! on Ice
Nie mogło zabraknąć.
"W tej formie sport jest jeszcze bardziej ekscytujący - kiedy znasz zawodników, ich przemyślenia i drogę jaką przeszli. Ponadto to świetnie skonstruowana, wiarygodna historia miłosna. I wszyscy chłopcy są tacy śliczni."



Neon Genesis Evangelion
"Nie dziwię się, że ten serial został kultowym klasykiem. Jest piękny, intrygujący, chce nam przekazać coś więcej niż historię bohaterów - chce nam przekazać uczucia jakie im towarzyszą. Nie robi tego bezpośrednio - przez dialogi - ale przez starannie skomponowane obrazy, dźwięk, metafory i symbolikę."

płaczu płaczu
Rewolucjonistka Utena
Wiele osób wskazywało na podobieństwa między tym serialem, a scenami walki i symboliką ze Stevena Universe'a. Po ukończeniu serii rozumiem to doskonale. Ba, nawet w artbooku SU mamy notatkę przy koncepcyjnych strojach Perły, która mówi, że powinny być "bardziej Utena".
"Świetny przykład jak nadrobić braki w budżecie za pomocą symboliki i sprytnego storyboardingu. Jedna wielka metafora na dojrzewanie i uczenie się akceptowania zmian, co jest przekazywane w niezwykle pokręcony, czasem zabawnie-pokręcony, sposób. Jedno z najbardziej pamiętnych zakończeń jakie znam."

Znane porównanie, od którego wszystko się zaczęło.

Neo Yokio
Pisałam już pełną recenzję tego serialu tutaj. W ramach przypomnienia:
"Anime, które próbuje być tak złe, że aż dobre, aby ostatecznie być tak złe, że aż złe. Ma kilka udanych momentów, ale nie warto się dla nich trudzić. Jaden Smith nie umie grać, nawet kiedy gra - w gruncie rzeczy - samego siebie."

Na pewno nie zasługuje na tego Toblerone'a.

Land of the Lustrous
To ten serial o humanoidanych klejnotach, który wielu osobom kojarzy się ze Stevenem Universem. Zapewniam, że obie serie nie mają zbyt wiele wspólnego.
"Jedna z najpiękniejszych, minimalistycznych produkcji w CGI jakie widziałam. Cały pomysł jest bardzo surrealistyczny, ale udaje się prowadzić historię w zrozumiały sposób. Nie mogę się doczekać kolejnego sezonu i odpowiedzi na wszystkie nurtujące mnie pytania.

A tak się czułam po ostatnim odcinku 1. sezonu.
I to było było na tyle.
Nie jest tego wiele, zdaję sobie sprawę, jednak moja przygoda dopiero się rozpoczyna. Chętnie poczytam Wasze recenzje anime - w trzech zdaniach albo i nie, jak Wam wygodnie. Zdrowiej Alyssa!
Share on Google Plus
    Blogger Comment
    Facebook Comment

4 komentarze:

  1. O kurde, nie sądziłam, że oglądałaś Watamote :O Ja właśnie jestem w trakcie jego oglądania.
    I nie wiem, czy można na spokojnie uważać Neo Yokio za anime czy raczej twór animopodobny. Chyba to raczej się rządzi takimi samymi prawami, co Avatar czy chociażby Oban (choć to połowicznie jest robione przez Japończyków).

    OdpowiedzUsuń
  2. Daj szansę World Masterpiece Theatre!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego co widzę to cała kolekcja seriali! Jakieś konkretne szczególnie polecasz?

      Usuń