Smocza pilotka (Hisone to Maso-tan) - Wybiórcza Analiza

Obejrzałam ostatnio anime. I to jakie anime. Takie solidne. Jedno z tych anime. Dziwnych anime.
Jak dziwnych?
Ano, okazuje się, że armia japońska przez ostatnie kilkaset lat trzymała w ukryciu smoki. Smoki. Żeby nikt ich nie przyuważył to przebierała je za maszyny latające. Smok cosplayujący samolot, tak, tak. Więcej, takie smoki można pilotować. Jak? Od środka oczywiście! Uciskając zwierzaka w strategiczne punkty w bebechach. O, a pilotkami są młode kobiety. Koniecznie takie, które nigdy wcześniej nikogo nie kochały. To ma znaczenie dla fabuły, zaufajcie mi.
A co jest najgorsze?


To anime ma całkiem głębokie przesłanie. Mówi ciekawe i mądre rzeczy o takich rzeczach jak tradycja, uczucia czy zakorzenione w kulturze uprzedzenia wobec pewnych zachować u kobiet. W anime, gdzie ludzie włażą do smoków przez gardła. I jeśli mają szczęście, to wychodzą tą samą drogą.
Nie da się tego omówić bez zdradzania zakończenia, więc jeśli chcecie obejrzeć ten serial to schron przed spoilerami macie po lewej.


Dla tych co spoilerów się nie boją, krótkie streszczenie. Hisone pracuje dla wojska przy papierkowej robocie, To cicha, młoda kobieta z pewną niezręczną przypadłością - trudno jej się powstrzymać od mówienia tego, co myśli. Nawet jeśli jest to nie na miejscu. Zostaje ona wybrana na pilotkę smoka Masotana - z czym trudno się dziewczynie pogodzić, ale w końcu nawiązuje z nim mocną więź. Niedoszła pilotka Masotana - Nao - jest zazdrosna, ale panie szybko zaczynają się kolegować. Potem poznajemy pozostałe trzy pilotki, ich smoki oraz prawdziwy powód dla którego kobiety muszą się szkolić - Wielki Smok budzi się co 74 lata i trzeba go eskortować na miejsce, gdzie przewróci się na drugi bok i pójdzie spać dalej. Jednocześnie ma miejsce rytuał, w którym młoda kapłanka ma oddać życie w imię sprawy. O, i smoki mogą pilotować tylko panie, dla których smok stanie się najważniejszą osobą w życiu. Jeśli kobieta się zakocha to nie może już być pilotką. Właśnie taki los spotyka Hisone, która odpada w ostatniej chwili, narażając całą misję - i życie tysięcy ludzi - na niepowodzenie. Kiedy nadzieja już prawie gaśnie, Hisone postanawia podjąć ryzyko i usiąść za sterami smoka mimo niebezpieczeństwa.

No dobra, ale co to ma wspólnego z... czymkolwiek.
W kulminacyjnym momencie serialu, najważniejszą i najbardziej ryzykowną decyzją Hisone jest zerwanie z tradycją. Nawet jeśli ryzykuje w ten sposób życie własne i cudze.
Smoki mogą strawić pilota żywcem, jeśli nie są one najważniejsze w jego życiu. Jeśli nie są jedynymi, które pilot kocha. Hisone wie o tym, ale postanawia zaufać Masotanowi. Bo nie chce poświęcać ważnych dla niej rzeczy - swoich kolegów, pracy, przyjaciółek, ukochanego - ale to nie znaczy, że nie kocha Masotana.



W serialu nikt nie zaprzecza, że w wojsku jest seksizm. Zdecydowana większość to panowie, którzy nie hamują się przed głośnym komentowaniem swoich nowych koleżanek. Jednak ten komentarz społeczny nie istnieje tylko na powierzchni.

Jest wam może znany koncept podziału kobiet na madonny i grzesznice. Czyste niewinne i posłuszne "dobre" dziewczęta i te złe, niedobre grzesznice co to mają własne zdanie i pewnie nawet podrywają chłopców na motorach.
Smoki w anime zdają się znać ten podział i zdecydowanie preferują "nietknięte" madonny - osoby dla których stałyby się centrum uwagi, jedynymi ważnymi na całym świecie. Kiedy dziewczęta się zakochują to ich smoki natychmiast na to reagują. Próbując - nieświadomie, ale jednak - zabić taką panią.
Jeszcze lepiej widać to na przykładzie Forset, którą Masotan odrzucił dosłownie po tym jak... zaszła w ciążę.

Podział na "madonny" i "grzesznice", idea, że kobiety muszę się poświęcać dla czyjegoś dobra - zwykle w mniej drastyczny sposób - możemy zaobserwować powszechnie w naszym świecie. Słyszy się na przykład o poświęcaniu kariery dla rodziny albo własnego zdrowia w imię "obowiązków małżeńskich". Rzeczy, które wynikają ze zwyczajów tak głęboko osadzonych w naszej kulturze, że czasem przybierają absurdalne formy. Manspreading, czyli dziwny zwyczaj panów, aby siadać w autobusie okrakiem, zajmując dwa razy więcej miejsca niż panie... to brzmi głupio, nawet w porównaniu z siedzeniem smokom w żołądkach. Ale właśnie takie głupoty - jeśli trafiamy na nie ciągle, codziennie, wciąż i wciąż - potrafią nas przytłoczyć. A może nawet... strawić żywcem.

Fakt, że koniec końców Hisone nie zostaje strawiona przez smoka, można interpretować jako wyłamanie się z tego twardego podziału - to, że smok nie jest dla kobiety "tym jedynym" nie znaczy, że jej uczucia są w jakiś sposób gorsze. Tak jak kobieta, która przestaje być "madonną" nie staje się automatycznie tą złą złą "grzesznicą".

Hisone ryzykuje życie raz jeszcze, kiedy ma się wypełnić okrutny rytuał. Aby Wielki Smok mógł bezpiecznie dopełnić swoją wędrówkę, jedna z kapłanek musi zostać w jego wnętrzu. Jak można się domyślić, jest to podróż bez biletu powrotnego. Mówimy tu o nieletnich dziewczynach, które mają coś zrobić "dla wyższego dobra". O dzieciach.
I tutaj po raz kolejny nasza bohaterka mówi "nie" starym zasadom.



Widzicie, jest coś takiego jak zasada użyteczności - chodzi o to, że im więcej dobra wyniknie z jakiegoś czynu tym lepszy czyn. Czyli jak zabijesz jedną osobę, żeby cały kraj był bezpieczny to w sumie dobry z ciebie człowiek.
A tu przyszedł mój dobry znajomy Immanuel Kant i stwierdził na to: Ha! Tu mi kaktus wyrośnie! Może lepiej wszystkich pozabijać, wtedy to żadnych wojen, cierpienia nie będzie, co?
Kant mówi, że powinniśmy robić rzeczy, które uważalibyśmy za dobre i prawe w każdej innej okoliczności. Hisome chyba też lubiła Kanta, bo stwierdziła heeeeej chłopaki. Może lepiej... nie zabijać nikogo?
Wychodzi na to, że nikt wcześniej nie próbował tej rewolucyjnej metody. Jest ona bardziej ryzykowna, owszem, ale może warto spróbować, pomęczyć się troszkę więcej, ale wyjść z tego z nienaruszonym sumieniem?

Serial odpowiada nam na to pytanie twierdząco. Historia kończy się szczęśliwie. Hisone, jak i cała ekipa odpowiedzialna za wędrówkę Wielkiego Smoka, wychodzą z akcji bez szwanku. Ryzyko się opłaciło - po raz kolejny. A to dlatego, że serial całym sercem wspiera ideę zmiany. W skali makro, na przykładzie wojskowej akcji oraz w skali mikro - zmianie charakteru Hisone, która ewoluuję w pewną siebie, młodą kobietę, która ufa swoim instynktom. W tych warunkach jest naczelna wada - niepowstrzymana szczerość - staje się zaletą.
Ja czerpię z tego anime zachętę do próbowania nowych rzeczy. Ryzykowania, gdy potencjalny efekt będzie tego wart. Ale też szczerze nie zachęcam do próbowania tego w domu - włażenie do smoka przez przełyk to mimo wszystko niepotrzebna brawura.




Share on Google Plus
    Blogger Comment
    Facebook Comment

1 komentarze:

  1. No, wreszcie ! A już sądziłem, że obietnica napisania tej analizy stanie się memem.

    OdpowiedzUsuń