Niestety mam tylko Barbie i magię Pegaza.
Ale za to jest to pierwszy film Barbie w 3D! I jedyny. Ciekawe dlaczego...
Mamy sobie księżniczkę (oczywiście) Anikę. Chociaż mogę przysiąc, że wszyscy wymawiają jej imię jak "Chanuka". Anika jest bardzo nieszczęśliwa, bo jej rodzice nie pozwalają jej opuszczać komnat i jeździć na łyżwach. Dlatego musi się wykradać z zamku. I dobrze jej to idzie, najwidoczniej, bo szusuje po lodzie i wykonuje akrobacje aż miło. Gdzie ta straż pałacowa?
Anika zostaje przyłapana na kolejnej ucieczce - i jeszcze porywa niedźwiadka polarnego, który pewnie ma gdzieś rodzinę, która za nim tęskni - akurat we własne urodziny. Wyżala się, że nie chce spędzać całych dni pod kluczem, siedząc w komnacie.
W tym momencie wzdycham z tęsknotą za Anną Luiza z Księżniczki i Żebraczki, która rzeczywiście miała poczucie obowiązków, które spadają na księżniczki. I miała te obowiązki. I zrozumiałe motywacje.
Oczywiście Anika wykrada się z pałacu, żeby potańczyć z ludem podczas wieczornej ślizgawki. I pojawia się bad guy. Czarnoksiężnik Wenlock - nie mylić z Wedlock - wyposażony w gryfa i najbardziej paskudną broń ze wszystkich... tani, chamski podryw. Proponuje on Anice małżeństwo, a kiedy to nie działa, zamienia on wszystkich dookoła w kamień i daje dziewczynie 3 dni zanim czar stanie się permanentny. Na szczęście samą księżniczkę ratuje pegaz (możesz czesać i ozdabiać jego grzywę), który pojawia się znikąd i zabiera ją do Królestwa Chmur.
Ble, ble, trzeba zebrać trzy elementy, stworzyć Różdżkę Światła i tym pokonać złego Wenlocka.
Niektóre ilustracje są przerażające. Jak ta, z książkowej adaptacji filmu. |
Historia jest sztampowa i oklepana, ale jest jedna rzecz, która mnie całkiem pozytywnie zaskoczyła. Widzicie, Wenlock - który chamsko uderza do Aniki i oświadcza jej, że będzie należeć do niego czy tego chce czy nie - ma już trzy żony. Ale go denerwowały, więc zamienił je w trolice, które teraz posłusznie mu usługują. Jego posiadłość w górach (co on tam je?) to składowisko złota, klejnotów i drogocennych przedmiotów. Dla niego kolejne żony są jak trofea. A ponieważ ma magiczny kostur (kradziony), nie są w stanie mu się przeciwstawić. Całkiem zgrabna analogia do toksycznych związków i buców, którzy traktują kobiety przedmiotowo. Ostatecznie, losy bohaterek leżą w rękach zahukanych żon Wenlocka, które mogą wyrwać się spod jego buta albo w strachu trwać pod nim. Uproszczenie, owszem, ale cieszę się, że pojawia się chociaż jedna ciekawa rzecz i nawet nie jesteśmy nią bici po oczach tak bardzo - nie to co Anika i jej motywacyjne mówki o NADZIEI!
Oglądając ten film miałam też liczne skojarzenia z trzema innymi dziełami kultury wszelakiej. Pierwsze to Kraina Lodu - ze względu na cały ten śnieg i lód. Dzięki Magii Pegaza zaczęłam doceniać jak pięknie animowany jest śnieg w disneyowskiej produkcji. Wiem, że mamy pomiędzy filmami przepaść kilku lat i kilku milionów budżetu, ale zawsze. Drugie te Shrek - podczas swojej tułaczki Anika natrafia na na wielkiego, zielonego ogra imieniem Oleg, który je cebulę i ma zamiar schrupać też dziewczynę. Film wypuszczono w 2005, czyli 4 lata po Shreku, kiedy szał na ten film wciąż trwał w najlepsze. Nic dziwnego, że chciano upchnąć takie niezbyt dyskretne nawiązanie. Trzecią rzeczą, która przyszła mi na myśl jako możliwa inspiracja, jest nordycka mitologia - moja ulubiona. Widzicie, wszystko dzieje się w mroźnej krainie, gdzie tajemnicze jaskinie są wypełnione inskrypcjami runicznymi. Mamy trolle i olbrzymy/ogry. Wyżej wspomniany Oleg, aby zademonstrować Anice swoją niezwykłą siłę, przywiązuje się łańcuchami do drewnianej belki i próbuje je zerwać. Oczywiście, bezskutecznie. (Fenris, much?) O, i jeszcze Wenlock zamienia dziewczynę w pegaza. Znam jeszcze jednego takiego, co lubi konie...
A było to jeszcze zanim narodzili się bronies!
Jak zwykle, najpiękniejsza grafika to ta z koncepcyjnych. |
I po raz kolejny dostajemy scenki podczas napisów. A'la zza kulis kręcenia produkcji. Są bolesne. W jednej z nich "aktor" grający ogra Olega marudzi, że zmarnował 5 lat w teatrze, żeby teraz grać patentowanego przygłupa. Mam wrażenie, że w tym krótkim momencie uzewnętrznili się scenarzyści (duet Lesser+Ruby, który napisze jeszcze niejeden film o Barbie). O marnowaniu talentu można też mówić w przypadku muzyki, po raz kolejny granej przez żywą orkiestrę symfoniczną, Zwłaszcza melodia grana przy wkraczaniu do Królestwa Chmur wpada w ucho.
W ostatecznym rozrachunku, nic jednak tego filmu nie broni. Jest nudny.
I tyle.
Ta seria była błędem.
Idźcie do domu.
Koniec notki.
Trikster out.
O, chociaż nie. Zanim pójdziecie, wprowadzam nową zasadę. Będę klasyfikować obejrzane filmy od najlepszego do najgorszego. Dla dobra ludzkości - tej części ludzkości, która ma ochotę obejrzeć film o Barbie. I tak:
- Barbie as the Princess and the Pauper/Barbie jako Księżniczka i Żebraczka
- Barbie as Rapunzel/Barbie jako Roszpunka
- Barbie of Swan Lake/Barbie z Jeziora Łabędziego
- Barbie in the Nucracker/Barbie w Dziadku do Orzechów
- Barbie and the Rockers: Out of this World i Barbie and the Sensations: Rockin' Back to Earth (są złe, ale przynajmniej zabawnie złe i wyniesiecie coś z seansu)
- Barbie Fairytopia: Magic of the Rainbow/Barbie i magia tęczy
- Barbie Fairytopia: Mermaidia/Barbie Syrenkolandia
- Barbie and the Magic of Pegasus/Barbie i magia Pegaza
- Barbie Fairytopia/Barbie Wróżkolandia (nie aż tak zły, ale ten morał na końcu...)
Chce więcej ❤ Twoje recenzje filmów Barbie są mega ❤
OdpowiedzUsuńDziękuję. :v Ucieszysz się, bo następna recenzja w przygotowaniu.
Usuń