Mamy więc króla i jego 12 córek. Najwyraźniej w pałacu pracują jakieś dwie osoby, bo córkami nikt się, od śmierci ich matki, nie zajmuje. Ludzie zaczynają więc gadać o rozpuszczonych księżniczkach, które zajmują się rzeczami zamiast... no nie wiem, stać bez ruchu i ładnie wyglądać. Król prosi o pomoc hrabinę Rowenę (początkowo usłyszałam Ruina, co całkiem nieźle pasuje). Ruina wprowadza do pałacu dyscyplinę, uczy siostry tak bzdurnych rzeczy jak punktualność i obsługa wachlarza, a nade wszystko zakazuje księżniczkom tańczyć. Na szczęście, księżniczki znają tajemnicę, którą przekazała im matka.
O, i Ruina podtruwa króla, żeby mianował ją władczynią, to tak przy okazji.
No, ale dobra, przecież planem Ruiny jest udowodnienie ojcu (królowi), że córki są zbyt niedojrzałe, aby objąć po nim panowanie i dlatego powinien mianować ją następczynią tronu. To miałoby sens - wprowadzić restrykcje, żeby młodzież zaczęła się buntować.
Jest tylko jedno "ale. Widzicie, księżniczki odkrywają sekretne przejście do magicznej krainy w której mogą tańczyć - otwiera się ono w ich sypialni. O tak:
Kiedy Ruina odkrywa, że dziewczęta znikają gdzieś w nocy jest wściekła - bo nie wie, gdzie idą i ponieważ łamią jej zasady (wymykając się z sypialni). Ale... dlaczego? Skoro Ruina chce udowodnić królowi, że ma nieodpowiedzialne dzieci - niech pokaże mu pustą sypialnię. Jego córki wymknęły się w nocy na balety. Bum! Takie to rządzić krajem nie powinny.
No nic, zamiast tego mamy mniej logiczne działania - jak otruwanie władcy i dramatyczne starania księżniczek, żeby go uzdrowić. Mam wrażenie, że w pewnym momencie król rzeczywiście, na chwilę, umiera. Całkiem odważnie z Barbie strony!
Dziury w fabule może dałoby się odratować, gdyby nie było tak potwornie nijako. I tak, wiem - mowa o filmach z Barbie, tutaj musi być nijako - ale tym razem to już przesadzają. Mamy 12 bohaterek, tak? Sporo. W takich przypadkach zwykle daje się każdej jedną cechę charakterystyczną, prawda? W tym filmie daje się pół cechy. Albo ćwierć. Przykładowo - mamy dziewczynkę, która lubi owady. Nie uważa, że są brzydkie, bo przecież każdy motyl był najpierw gąsienicą. Urocze. Ale mamy na ten temat tylko jedną scenę - nigdy później nie mówi ona o owadach, nie wyraża tego "nie boję się rzeczy, które uważa się za ohydne" nastawienia. Nic. Inna księżniczka lubi czytać - chyba. Pokazuje się nam ją z książką, ale nie wiadomo jaka to książka i czy to jej ulubiona forma spędzania czasu. Może czyta jedną powieść rocznie, a ta akurat ją wciągnęła? Może to podręcznik do nekromancji, w której księżniczka się specjalizuje? Nigdy się nie dowiemy.
A jak wypada postać Barbie w tej historii? Źle, moi drodzy, tak źle dawno nie było. Księżniczka Genevieve nawet nie ma cech charakteru - tylko nawyki. A właściwie tylko jeden - często się spóźnia o kilka minut. Poza tym lubi tańczyć - jak wszystkie księżniczki - i lubi pewnego chłopca. Wiecie co robi ten chłopiec? Tworzy buty do tańca. Muszę scenarzystom przyznać, że to rzeczywiście przydatna umiejętność u przyszłego małżonka.
Skoro fabuła obraca się wokół tańca to pewnie jest też dużo tańczenia? Owszem, jest. I lubię te sceny - są spokojne, przy dobrej muzyce. Na pewno lepsze niż slapstick albo scenki ze zwierzątkami - tak, te tez są, ale tak nudne, że nawet nie rozpiszę się na ich temat. Ale przyznam, że po tych 11 filmach mam już ich trochę dość. Barbie zdaje się wracać do motywu tańca jak do bezpiecznej przystani - czegoś co już się sprzedało, więc trzeba to powtarzać. Ale ile można? Nawet docelowe odbiorczynie muszą być już znudzone tym tematem. Dlatego, nie znajdując w tym filmie nic dobrego poza tymi kilkoma scenami tańca, 12 księżniczek ląduje dosyć nisko na naszej liście - tak się dzieje, kiedy masz w sobie tyle pasji co polonez na balu gimnazjalnym.
- Barbie as the Princess and the Pauper/Barbie jako Księżniczka i Żebraczka
- Barbie as Rapunzel/Barbie jako Roszpunka
- Barbie Diaries/Pamiętniki Barbie
- Barbie of Swan Lake/Barbie z Jeziora Łabędziego
- Barbie in the Nucracker/Barbie w Dziadku do Orzechów
- Barbie and the Rockers: Out of this World i Barbie and the Sensations: Rockin' Back to Earth (są złe, ale przynajmniej zabawnie złe i wyniesiecie coś z seansu)
- Barbie Fairytopia: Magic of the Rainbow/Barbie i magia tęczy
- Barbie Fairytopia: Mermaidia/Barbie Syrenkolandia
- Barbie and the Magic of Pegasus/Barbie i magia Pegaza
- Barbie and 12 Dancing Princess/Barbie i 12 tańczących księżniczek
- Barbie Fairytopia/Barbie Wróżkolandia
A wyjaśnienie "co to za seria?" - tutaj.
Aż mi się przypomniał moment w dzieciństwie, kiedy obejrzałem raz film z Barbie. Wtedy było mi mega wstyd, no bo wiadomo, ,,dziewczyński film" a ja, facet, oglądam takie coś. A jeszcze później raz kupiłem komiks z W.I.T.C.H, i strasznie starałem się, żeby nikt się o tym nie dowiedział, no bo wtedy wyglądało to na ,,franczyzę dla dziewczyn". Że już nie wspomnę o serialu z Jetixa.
OdpowiedzUsuńTyle traum z dzieciństwa.....
No widzisz, takie cuda jak ten film Cię ominęły.
UsuńA komiksy z W.I.T.C.H. mam do teraz, są świetne.
Nienawidzę Barbie! A tego filmu szczególnie nie znoszę.
OdpowiedzUsuńCi twórcy traktują te dziewczynki tak stereotypowo. Muszę przyznać że też je kiedyś oglądałam(miałam je na kompie), ale szybko mi się znudziły.
Bo ileż można tych filmów z Barbie!
Zgadzam się absolutnie z twoim zdaniem!
Cóż, zostało mi jeszcze 27 filmów - zobaczymy jak to będzie. :v
Usuń