Zanim jednak przejdę do rzeczy musicie, koniecznie musicie, zobaczyć początkową sekwencję filmu. Bez tego nie dam rady pisać recenzji, słowo. No to jedziemy:
Ugh, prawda?
Negatywnym zaskoczeniem jest na pewno animacja. To takie zaskoczenie, że zaczęłam wrzeszczeć, przygnieciona pewnością, że tak będą wyglądać moje koszmary przez najbliższy miesiąc. Animacja jest, oczywiście, w 3D i zastosowano w niej metodę cieniowania toon shading - przez co modele trójwymiarowe wyglądają na 2D. Tylko, że piszę tu o filmie z roku 2006, który nie miał jakoś wielkiego budżetu ani technologii (dla porównania, Pixar wydał w tamtym roku Auta). Rozumiem, że studio chciało spróbować czegoś nowego, żeby odciąć się od poprzednich filmów (o tym za chwilę), ale nie za cenę takiego paskudztwa, proszę.
Jest kilka efektywnych scen, np. kiedy Barbie źle się czuje w towarzystwie i dosłownie staje się malutka, kolory szarzeją, a dźwięki stają się zniekształcone. Także przejścia między scenami potrafią być dynamiczne i wzmacniać efekt komediowy ("Jasne, że tego nie zrobię." *cięcie* "Nie wierzę, że to zrobiłam."). Nie zmienia to faktu, że cały film wygląda na cut-scenki z gier. Łącznie z bardzo biednym dopasowaniem ruchu ust do słów. Generalnie - dobry storyboarding do kiepskiej animacji.
Paczka Barbie, gdzie Kevin został Smerfetką. |
Po wstępnej scenie, którą kazałam Wam obejrzeć (ale pewnie tego nie zrobiliście, więc opiszę jeszcze raz) mogliście się domyślić, że Barbie ma garażowy zespół muzyczny. Są trzy przyjaciółki, które właśnie idą do liceum i każda ma jakieś plany na najbliższy rok. Barbie chce zostać reporterką w szkolnej telewizji (najwyraźniej teraz takie mają), Tia chce zostać szkolną przewodniczącą, a Courtney chce nauczyć się robić ten trik z rzucaniem pałeczki od perkusji w górę i łapaniem jej, gdy ta spada (ambitnie Courtney). Jest jeszcze
No i bal. Musi być bal. |
Czy mieliście takich w szkole? Bo ja nigdy. Może w obrębie klasy, ale żeby całej szkoły?
W tym zacnym gronie króluje Raquella - to chyba jej pierwsze wcielenie, jeszcze z blond włosami. Jest zła dla bycia złym i nie ma w niej nic ciekawego. Podobnie jak Barbie, chce być częścią szkolnej sekcji dziennikarskiej. Ale, oczywiście, nie może nawet tego robić, bo lubi i chce - tylko z czystej złośliwości względem Barbie. Przynajmniej jej koleżanki nie są tak wredne - przez chwilę są nawet całkiem sympatyczne. Chociaż podoba mi się, że orszak Raquelli nie składa się z dobrych dziewczyn, które zostały zepsute przez złe towarzystwo - to nadal nieprzyjemne osoby, po prostu mają momenty przyzwoitości. Jak, no wiecie, ludzie.
Oh, Raquella - tak ci daleko do mojej ulubionej postaci z Life in the Dreamhouse. |
U, tak, Scena w Sklepie.
Barbie, w towarzystwie przyjaciółek, kupuje sukienkę na bal, który ma spędzić z Toddem Widząc to, wredna Raquella wykonuje jeden, szybki telefon i odbija jej randkę. I jeszcze sprzedaje Barbie kąśliwy tekst na odchodnym. Pojawia się tajemnicza sklepikarka, która nie tylko daje dziewczynom charmsy (pamiętacie? to kiedyś było modne), ale też prezentuje Barbie pamiętnik (do kupienia w dobrych sklepach z zabawkami). Podpowiada jej, że zapisywanie myśli, pomoże naszej bohaterce uporać się z życiem. To co lubię w tej ekspedientce to to, że nigdy nie wyjaśniają o co z nią chodziło. Widzicie, potem Barbie ma podejrzenie, że pamiętnik jest magiczny, bo wszystko co w nim pisze się sprawdza. Wraca więc do sklepu i okazuje się, że nikt taki, jak tamta sklepikarka, tam nie pracował. A jednak, pod koniec Barbie stwierdza, że jednak pamiętnik może niekoniecznie był magiczny, chodziło raczej poukładanie myśli i wyznaczanie sobie celów. Więc jednak magia czy nie? Tego nikt nie powie.
Swoją drogą, szkoda, że Barbie nie wypróbowała właściwości pamiętnika wpisując tam rzeczy jak "chcę wygrać miliony na loterii" albo "oby Raquella spadła ze schodów". Wyszłoby by z tego takie Barbie: Death Note. Kto wie, może za kilka lat skończą im się pomysły na kolejne filmy z Barbie i wtedy...
Jedną ręką sięgam po chipsy ziemniaczane... |
Jak widzicie, sporo już sobie popisałam o filmie. A wiecie co jest najlepsze? Nawet nie jesteśmy w połowie. Nie wspomniałam jeszcze, że Tia numeruje swoje spodnie, że Barbie i Kevin mają wieczorki filmowe, gdzie jedzą przekąski na kolejne litery alfabetu (w dzień "p" jedzą pizzę, precle i pasztety). Jest też wątek z liścikami od tajemniczego wielbiciela, co do którego Barbie ma pewne, bardzo mylne, podejrzenia. To prawdopodobnie największa zaleta filmu - chociaż wiemy jak się potoczy (będzie happy end, Barbie zejdzie się w tym gościem, a Courtney wyjdzie ten trik z pałeczkami), fabuła kluczy i co chwilę dorzuca nowe rzeczy, zmieniają się motywacje bohaterów. W pewnym momencie zaczęłam się ciekawić, jak się to wszystko potoczy i jak zostaną zamknięte wszystkie wątki. Nawet dialogi są lżejsze niż w pozostałych filmach - więcej dowcipu i rozmów, które rzeczywiście mogłyby się odbywać pomiędzy osobami. Kelly Sheridan, która gra rolę Barbie w większości filmów, sama przyznawała, że praca nad tym konkretnym znacznie różniła się od pozostałych. I to czuć.
Dialogi są bardziej życiowe i nawet zdarza się czasem zabawna kwestia. |
Zwracam też jednak uwagę, że to pierwszy film Barbie w którym nie jest ona otoczona magicznymi stworzeniami, podbijaniem świata i antagonistami, których trzeba pokonać. Nawet Raquelle'a, jakkolwiek nieprzyjemna, nie jest maniakalną złoczyńczynią. Prawdą jest też, że Barbie uczy się ważnej życiowo lekcji - nie warto dążyć do celu po trupach - co w jej świecie jest wystarczającym osiągnięciem. Ponadto dziewczyna ma wysoką inteligencję emocjonalną, jest ambitna. Film nie chciał robić postaci, która zapadnie w pamięć osobowością ani czynami - chciał kogoś, z kim można się utożsamić. I przykładnie wykonał to zadanie.
Jeszcze jedna uwaga - jest w filmie kilka scen bez udziału Barbie, które skupiają się na bohaterach pobocznych, Wypada to bardzo dobrze i cieszę się, że je uwzględniono.
Relatable. |
Werdykt? Trudno się na ten film patrzy, ale ma zaskakująco dużo do zaoferowania - jak na filmy z Barbie. Podziwiam Mattel za próbowanie nowych rzeczy i za świeżą, bardziej codzienną fabułę. Nawet jeśli nie jest odkrywcza i powiela schematy Każdego Innego Filmu o Liceum. To dobry przystanek w moim maratonie. Jeśli dacie przymknąć oko na grafikę, możecie spróbować.
Ranking przedstawia się następująco:
- Barbie as the Princess and the Pauper/Barbie jako Księżniczka i Żebraczka
- Barbie as Rapunzel/Barbie jako Roszpunka
- Barbie Diaries/Pamiętniki Barbie
- Barbie of Swan Lake/Barbie z Jeziora Łabędziego
- Barbie in the Nucracker/Barbie w Dziadku do Orzechów
- Barbie and the Rockers: Out of this World i Barbie and the Sensations: Rockin' Back to Earth (są złe, ale przynajmniej zabawnie złe i wyniesiecie coś z seansu)
- Barbie Fairytopia: Magic of the Rainbow/Barbie i magia tęczy
- Barbie Fairytopia: Mermaidia/Barbie Syrenkolandia
- Barbie and the Magic of Pegasus/Barbie i magia Pegaza
- Barbie Fairytopia/Barbie Wróżkolandia
0 komentarze:
Prześlij komentarz