Koszmarny Karolek

Skoro mamy lato to czas na lżejsze seriale. Takie, które można oglądać całą rodzinką, nie bacząc na kolejność. Takie w którym dzieci łobuzują, brudzą, biją się i prześcigają w rzucaniu wyzwiskami. W którym doprowadzają rodziców do białej gorączki. Prawdziwym ekspertem w tych zapomnianych sztukach jest Karolek. Zwany Koszmarnym.
To spojrzenie nie wróży nic dobrego...

Koszmarny Karolek to seria książeczek dla dzieci autorstwa Amerykanki mieszkającej w Wielkiej Brytanii, Francesci Simon. Wielki hit, mnóstwo części, zbiorowe wydania, jakieś książeczki z rebusami, dowcipami, przepisami, audiobooki i cała masa innych rzeczy. Jest też film aktorski, który wypada przy materiale źródłowym jak aktorski The Last Airbender przy kreskówce na której wzorował. A, właśnie - książeczki doczekały się też animowanej adaptacji. Obecnie liczy ona ponad 190 (!) odcinków i wiele z nich (zwłaszcza w pierwszych dwóch sezonach) stanowi dosyć wierne odtworzenie historyjek z książek. Nawet styl serialu jest podobny do ilustracji Tony'ego Rossa
Karolek w swoim pierwotnym stylu i jedynej słusznej pozie.
No dobra, ale o co chodzi? Karolek ma 10 lat, lubi słodycze, niezdrowe jedzenie, słuchanie głośnej muzyki, robienie złośliwych dowcipów i brudzenie. Karolek siorpie, smarka, nie mówi proszę i dziękuję, a młodszego brata - Doskonałego Damianka - nazywa robalem. Jak sprawić, aby całej klasie upiekła się lekcja pływania? Albo żeby wasz młodszy, wnerwiający braciszek pomalował dom na niebiesko? A może chcecie, żeby nauczyciel wybiegł z krzykiem z klasy? Bijcie do Karolka. Kreskówka to zbiór 11-minutowych historyjek, opowiadających o prostych, codziennych sytuacjach. I o problemach uczniów podstawówki, z którymi nasz bohater protagonista, radzi sobie w iście paskudny sposób. Pośród historii znajdziemy takie klasyki jak ucieczka z domu, walka z zastrzykami, wredny nauczyciel czy straszny, straszny fryzjer (feel U, bro).

Trzeba Karolkowi przyznać - ma trudnych przeciwników. 
Co dorośli (albo chociaż już-nie-dzieci) mogą znaleźć w serialu? Autentycznie zabawne sytuacje (zaśmiewam się przy serialu do łez), słodką słodką nostalgię, która jest ostatnio bardzo hot i genialne pomysły na pranki. Szczególnie urocze są krótkie sekwencje w wyobraźni Karolka, kiedy rozmawia co rozważa co zrobi, kiedy już będzie królem albo zamienia się w jakąś bestię, która atakuje przeciwnika, dość głupiego by z nim zadrzeć. To po prostu miły serialik do pooglądania w wolnej chwili, pełen kreatywnych pomysłów oraz trafnego ukazania zachowania dzieci. Bo dzieci potrafią być bardzo wredne i rozumieją więcej, niż im się to często przyznaje, nadal będąc naiwnymi w innych aspektach. Zwłaszcza dwie główne postacie są zaskakująco złożone jak na taki serial.

Karolek jest koszmarny, jak tytuł sugeruje, ale też diabelnie inteligentny. To mały manipulator, zdolny, ale leniwy - może dlatego, że wszyscy mu wmawiają, że i tak jest tym gorszym?
Odnoszę wrażenie, że Karolek byłby lepszym dzieckiem, gdyby nie był ciągle porównywaniu do młodszego brata - Doskonałego Damianka. Nasz protagonista zresztą zręcznie wykorzystuje, że rodzice z nadzieją (choć niepewnie) przyjmują każdą zapowiedź poprawy zachowania Karolka (czyli, byciu bardziej jak jego młodszy brat). Damianek zaś wydaje się idealnym dzieckiem, grzecznym, który zjada wszystkie jarzynki, ale ten malec również potrafi być przebiegły i okrutny, jeżeli okazuje się, że jego idealność nie wystarcza.

Każde dziecko bywa czasem wygłodniałym T-Rexem. Ja tak mam średnio co każdy poniedziałek.
Generalnie to ciekawy wgląd w psychikę dzieci, który głównie obnaża błędy wychowawcze rodziców. Np. Wredna Wandzia, która jest diabelnie rozpuszczona. Damianek jest naiwny i tak przyzwyczajony do schematu dobre zachowanie = pochwała, że kiedy pojawi się odejście od normy, jest wytrącony w równowagi. Chociaż trudno pochwalać zachowania Karolka, trzeba przyznać, że każdemu zdarzają się negatywne emocje i nie ma nic złego w ich okazywaniu. A dzieci są mądre - załapią, że kreskówka wyolbrzymia pewne zachowania i reakcje. A Karolek, chociaż marudzi i trzaska drzwiami, zawsze idzie do pokoju, kiedy rodzice mu każą.

Polski dubbing jest już wyśmienity. Pojawia się kilka zmian w stosunku do tłumaczenia, które serwowało nam wydawnictwo, ale są okej. Jak pluszowy miś Karolka, w książkach znany jako Rambo, tutaj staje się Panem Zabijem. Sam Karolek jest grany przez jednego z moich ulubionych aktorów dubbingowych - Krzysztofa Szczerbińskiego. I to jest casting bezbłędny - idealnie oddaje on 10-latka, wypada wiarygodnie i ma fantastyczne wyczucie do scen komediowych, świetnie oddając "niewinny" ton Karolka, jak i jego złośliwy rechot, kiedy plan się sprawdza. Na wspomnienie zasługuje też Lucyna Malec, która gra kilka postaci, jednak najjaśniej lśni jej kreacja Damianka. Reguła dla tej postaci jest taka, że im bardziej Cię on wnerwia tym lepiej. Z radością oświadczam, że pani Malec wypada arcy-wnerwiająco. Jest jeszcze kwestia dialogów - tłumacze często próbują używać w dziecięcych wypowiedziach albo infantylnych słówek (co wypada źle), albo slangu (co wypada jeszcze gorzej). Tłumacze Koszmarnego Karolka zdecydowali się na odważny krok i dzieci w serialu mówią jak... ludzie. Sympatyczna odmiana.

Dzieci są dosyć archetypiczne, ale bardzo wiarygodne.
Czy to oznacza, że serial jest idealny? Niee. Owszem, zdarzają się świetne odcinki (np. "Karolek idzie do pracy"), ale nadal jest to serial dla najmłodszych odbiorców i zdarza mu się infantylność. Ponadto, chociaż animacja generalnie jest przyjemna, bardziej napakowane akcją sceny bywają pocięte i chaotyczne. Widać też różnicę w momentach w których korzystano z książkowych opowiadań i tych, gdzie scenarzyści sami stworzyli historię - te pierwsze są bardziej brutalne, o ile można użyć tego słowa w opisie serialu od lat 7.

Nasz protagonista burzy czasem 4. ścianę, specjalnie dla nas. 

Przyznaję jednak, że nie wymagam zbyt wiele od Koszmarnego Karolka. Miał być lekką opowiastką do pooglądania przy jedzeniu płatków śniadaniowych - i właśnie tym jest. Jeżeli zaczniecie oglądać serial z takim nastawieniem, powinniście spędzić kilka miłych chwil.
I koniecznie zobaczcie też filmiki, na których Tony Ross, ilustrator serii książek, rysuje postacie i opowiada o tym w przezabawny sposób. Czysty, brytyjski humor: link
Share on Google Plus

0 komentarze:

Prześlij komentarz