Poproszono mnie o zdjęcie figurki Stevena, ale się rozpędziłam i zrobiłam kilka. A że na bloggera wygodnie się wrzuca, to niech już będzie post na blogu. Nie przedłużając.
Tak wygląda Steven w dziennym świetle, bez żadnych retuszów. Stoi na Ametyst, bo chciałam ją cosplayować swego czasu. Może powinnam zrobić podstawkę w kształcie klejnotu Rose?
Steven jest mniej więcej takiej wielkości - mieści się w dłoni. Z tego co wiem, pozostałe figurki z tej kolekcji mają pokaźniejsze głowy i są generalnie większe - to by dodawało autentyzmu, gdybym miała resztę Crystal Gems.
...albo zrobić go na Regan.
Jeśli chodzi o niedoskonałości, to ten POP ma ich sporo. Mnóstwo. Przede wszystkim kolor nogawek spodni Stevena. Dół powinien być jaśniejszy niż góra. Poza tym, spójrzcie jak nałożono "rozporek".
A na tym nieostrym ujęciu widać jak niestarannie nałożono farbę tam, gdzie wcale nie mogło to być takie trudne.
Jest i fryzura w kształcie róży! Fajnie to wygląda, ale - znowu - nałożenie farby trochę psuje efekt. Plus, widać, że figurka stoi u mnie od dłuższego czasu, bo zaczął się zalegać kurz. Steven, dlaczego się nie umyłeś przed sesją zdjęciową?!
Nie, drodzy czytelnicy, tutaj nie użyto żadnego Photoshopa. |
Tyle hajsów za coś, co właściwie trzeba sobie samemu od nowa pomalować?! Dobra lalka Barbie kosztuje mniej - poziom artykulacji co prawda zbliżony, ale przynajmniej ma prawdziwe ubrania :P
OdpowiedzUsuńPrawda? Gdyby nie to, że właściwie tylko taki merchandising jest dla mnie dostępny, odpuściłabym ją sobie. A teraz już łączy nas więź emocjonalna (oh ah).
Usuń