Nickelodeon jest do slimu, czyli smutny los Greenblatta

Nickelodeon od jakiejś dekady konsekwentnie się pogrąża. Gdyby nie tytuł "pierwszej telewizji dla dzieci" jaki nosi w USA i nostalgia jaka się za tym ciągnie, oraz dosłownie kilka dobrych produkcji ostatnimi czasy (jak Awatar czy Harmidom) Nick traktowano by jak polsatowskie seriale paradokumentalne - z głośnym "ale kto to w ogóle ogląda?!". Wielokrotnie krytykowany w środowisku za odejście od animowanych korzeni stacji (to nie do końca prawda), idiotyczne kategorie przy Kids Choice Awards czy przesadne faworyzowanie kilku najbardziej kasowych produkcji studia - do momentu w którym połowę czasu antenowego zajmuje jeden serial, to nawet nie jest przesada. Lista grzeszków jest długa, ale chcę się skupić na ostatnim wybryku Nicka. Na sprawie Carla H. Greenblatta.



Latem 2015 roku na blogu Cartoon Brew poświęconemu animacji ukazał się krótki artykuł poświęcony niespodziewanemu hiatusowi na jaki stacja wysłała seriali Harvey Beaks (Henio Dzióbek). Jeżeli miałabym wybierać najlepsze produkcje Nicka po roku 2000 to Harvey z całą pewnością znalazłby się gdzieś na tej liście. To prosty, ale uroczy serial o grupce przyjaciół, leśnych zwierzątek. Nic skomplikowanego, ot zabawne przygody, śliczna animacja. Co wyjątkowe w świecie kreskówek, muzyka do serialu była odgrywana przez prawdziwą, żywą orkiestrę, a postacie dziecięce rzeczywiście były grane przez dzieci. Nad produkcją czuwał utalentowany C.H. Greenblatt, twórca serialu Chowder (Cartoon Network). Opóźnienie premiery nowych odcinków o kilka miesięcy spotkało się z rozczarowaniem ze strony ekipy. Greenblatt wydał na swoim tumblrze oświadczenie w którym uspokojał wszystkich widzów i generalnie bronił stacji, dodając tylko, że oni sami nie są takim obrotem sprawy zadowoleni. Artykuł na CartoonBrew wspomina też, że sam twórca (jak wynikało z jego odpowiedzi na pytania fanów) nie jest świadom jak będzie emitowany jego twór. Wpis napomina też, że właśnie dlatego Nick ma złą renomę wśród artystów starających się sprzedać swój pomysł na serial - nie traktuje ich z należytym szacunkiem i nie dokłada należnych starań, aby produkcja odniosła sukces.
Ale dobra, to tylko spekulacje ze strony CartoonBrew, co nie? Sam twórca przyznał, że w sumie jest okej, żadnej spiny, będzie spoko, joł.


Aż do 6. listopada.
Greenblatt dowiedział się, że pozostałe, nieemitowane odcinki Harveya Beaksa (który to serial został skasowany jakiś czas temu) zostaną wyświetlone na Nicktoons, pomniejszym kanale Nicka, o mniejszym zasięgu, generalnie przeznaczonym dla młodszych widzów. To tak jakby obiecano Ci koncert na scenie głównej, ale w połowie występu przerzucono Cię na jedną ze scen bocznych. Żeby dorzucić oliwy do ognia, twórca dowiedział się o tej decyzji poprzez Twittera, dokładnie w tym momencie co reszta świata.

Wtedy artysta wylał z siebie cały żal na studio. Przyznał, że poprzednia obrona Nicka po artykule na CartoonBrew została na nim wymuszona przez stację. Stanowczo odradził młodym twórcom kontaktów z Nickiem i wyraził swój żal za spędzenie siedmiu lat nad Harveyem dla studia, które nie szanuje jego ciężkiej pracy. Co się dziwić - obecna polityka Nickelodeon wręcz uniemożliwia nowszym produkcjom złapanie wiartu w żagle. Zresztą, spójrzmy na Nickelodeon Polska, które też nie świeci przykładem - większość animacji została przerzucona na kanał Nickelodeon HD, o znacznie mniejszym zasięgu, główny kanał żyje przede wszystkim sitcomami i powtórkami Spongeboba.

I naprawdę nie chodzi tu o to, że Nickelodeon niemiłosiernie doi swoje najbardziej kasowe produkcje. Nie narzekałabym, gdyby od teraz puszczali tylko powtórki swoich starszych produkcji - w ciągu 39 lat trochę im się tego nazbierało. Ale jeśli już Nick kontynuuje produkcję nowych kreskówek to niech chociaż traktuje swoich artystów fair. Tworząc serial animowany - jak i każde inne dzieło - wkłada się w nie wiele wysiłku, ale i serca. Carl podkreślał, że sama ekipa, z którą miał przyjemność pracować, to fantastyczni ludzie. Jak wspomniałam wyżej, serial wyszedł im świetny. Szkoda, że ta praca nie dotrze do szerszego grona odbiorców. Bez tego nie ma szans na popularność.
A bez tego nie ma co liczyć na więcej sezonów czy większy budżet.
A bez tego nie może konkurować z pozostałymi gigantami studia.
A bez tego Nick pozostanie w miejscu, ze złą reputacją wśród twórców i środowiska oraz kilkoma markami, które kiedyś muszę znudzić publiczności.
I wtedy, po pierwszej telewizji dla dzieci, zostanie tylko ślad. Lepki i obrzydliwy jak slime.

Pierwszy i drugi artykuł z CartoonBrew, które zapoczątkowały (i nagłośniły) całą aferę.
A także post z tumblra twórcy, który rozpalił całą dyskusję.
I moja recenzja serialu The Loud House/Harmidom, jednej z niewielu dobrych produkcji Nicka ostatnich lat.
Share on Google Plus

0 komentarze:

Prześlij komentarz